Jump to content
Sign in to follow this  
beatag60

Dark Passion Play

Recommended Posts

jeżeli mogę coś dodać... Anette może sobie mieć śliczny głos, ale cała płyta DPP brzmi dla mnie nie jak NW ale po prostu jak "kolejny zespół grający cięższe brzmienia z kobiecym wokalem". na IM pokazała już dużo więcej i przekonała mnie do siebie. a później przerwali swoją współpracę. kurczę, akurat jak ją polubiłam :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Girdun - być może i ta osoba, którą cytujesz zajmuje się "wokalistyką" na co dzień, ale jeżeli ona słyszy "odpowiednią emisję głosu" np. The Poet... to ja jestem skrzypkiem na dachu. "Odpowiednia emisja głosu" to śpiew na "tylnej stronie gardła". Być może to szumne stwierdzenie ma się odnosić do pierwszego fragmentu, wstępu. Wtedy, no... ostatecznie mogę się zgodzić. Niemniej sprawia wrażenie mocno wymuszonego. 99% utworu Aneta "leci na krtani", więc nie ma tu co chwalić jej techniki wokalnej. I nie oszukujmy się, na całym DPP to słychać. Ktoś, kto zajmuje się wokalistyką na co dzień powinien to wiedzieć. (Nie podważam autorytetu, tylko widzę tu pewną stronniczość).

Żeby było ciekawiej, można było zrobić tą płytę lepiej, gdyby inny był wokal (w sensie mocniejszy, operowy, może być i Floor), bo sama płyta aż taka zła nie jest.

Prawda jest taka, że Aneta nie miała odpowiedniego głosu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zauważyłem coś dziwnego. Gdy Anette dołączyła do zespołu to fani obwiniali ją o zepsucie DPP. Gdy odeszła - okazało się, że to ona jednak ratowała kiepski twór jakim było DPP. Obawiam się, że sprawy personalne w zespole w głównej mierze zadecydowały o postrzeganiu albumu...

 

Anette się nienawidziło za zastąpienie Tarji. Po 5 latach ten gniew przeszedł na Tuomasa - stąd moja teoria.

 

Nie chodzi o to by kogoś przekonać do swojego zdania, bo nikomu nie możemy go narzucić. Każdy ma własne a my musimy je uszanować, o czym pisałem wyżej. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pozwolę się z Tobą nie zgodzić.

 

Piszę na podstawie własnych doświadczeń:

Zauważyłem coś dziwnego. Gdy Anette dołączyła do zespołu to fani obwiniali ją o zepsucie DPP. Gdy odeszła - okazało się, że to ona jednak ratowała kiepski twór jakim było DPP. Obawiam się, że sprawy personalne w zespole w głównej mierze zadecydowały o postrzeganiu albumu...

Zawsze i wszędzie liczy się człowiek, nie tylko sama muzyka.

 

Anette się nienawidziło za zastąpienie Tarji. Po 5 latach ten gniew przeszedł na Tuomasa - stąd moja teoria.

A ja widzę to tak:

(Obrazując, może niezbyt trafnie):

NW to zespół "elfów". Dopóki w ich składzie były same "elfy" było ok, bo byli wyjątkowi. Ale niestety nie utrzymali tego, bo:

Tarja - "elf"

Floor - "pół-elf"

Aneta - "chochlik"

nie da się utrzymać "elfickiego" poziomu jeżeli miesza się "do rzeczy" "niższą" nację. To po prostu nie ten sam gatunek, nawet nie spokrewniony.

Nigdy nie udało mi się zaakceptować Anety. A DPP byłoby lepsze, gdyby - dajmy na to - utwory te zaśpiewała Floor.

Nie chodzi o to by kogoś przekonać do swojego zdania, bo nikomu nie możemy go narzucić. Każdy ma własne a my musimy je uszanować, o czym pisałem wyżej

Ja również TYLKO przedstawiam swoje stanowisko :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Na temat płyty jako całości nie mam nic do powiedzenia, bo od początku do końca przesłuchałem ją może ze 2 albo 3 razy. W ogóle mnie podczas tych przesłuchań nie wciągnęła.

Wybranych utworów słuchałem za to dość często, szczególnie "Last of the Wilds", "Evy", "7 Days to the Wolves". "The Escapist" też sporo razy pojawił się na mojej playliście. Poza tymi kawałkami właściwie się tym krążkiem nie zainteresowałem.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja do tego utworu nic nie mam, więc mi jest to obojętne, czy z Anette czy bez.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wzięłam się za DPP, głównie pod wpływem dyskusji, która się tu w którymś temacie rozpętała.

DPP to było cos, od czego zaczęłam moją przygodę z NW i na początku, kiedy miałam 12 lat, podobało mi się, i to bardzo. Jedyne, czego nie umiałam znieść, to BBB i tekst Poety i jego Wahadła. Teraz pierwsze pozostało bez zmian, jednak po kilku(dziesięcio?) krotnym przesłuchaniu i czytaniu tego tekstu zmieniłam zdanie. Nie wiem, może do tego po prostu trzeba dorosnąć?

Poeta i jego Wahadło to teraz jedna z moich ulubionych piosenek na całej płycie. Zmiany mocy, zmiany tempa, jednak nastrój ciągle ten sam. Kojarzy mi się to z fazami przechodzenia przez załamanie nerwowe, depresję.

"Search for beauty, find your shore

Try to save them all, bleed no more

You have such oceans within

In the end I will always love you"

- BBB? Darcie się Marco, taki tam popik, Anette chyba czuła się jak w swoim żywiole :)

Nie będę się wypowiadać na temat każdego utworu z płyty, bo niektóre nie budzą we mnie żadnych emocji (Cadence? Amaranth?). Jednak podoba mi się Master Passion Greed. Gdziekolwiek nie pójdę, na jakiekolwiek forum o NW, ludzie mówią, że to gniot. A ja to lubię. To coś jakby ktoś zamknął całą swoją złość w malutkiej kapsułce. I Marco w połączeniu z chórkami... ♥

- Eva. Oryginału nie słucham prawie w ogóle. Za to instrumentalna wersja... Zacytujemy tu ulubionego poetę Tuo:

"The orchestra whirls me wider than Uranus flies"

- Sahara... Tekst jak dla mnie jest o niczym. Ale to nie znaczy, że utwór nie jest epicki :)

- Whoever Brings the Night - "Come with me underwater

And drown to despise me no more

Unholy, unworthy

My night is a dream for free"

- Islander - coś pięknego. Co tu dużo mówić : )

- I Meadows of Heaven. To samo uczucie jak przy orchestral Eva - orkiestra uderza w takie tony, które powoduja, że się rozpływam. I przy zwrotce zaczynającej się od "Rocking chair..." mam ciary.

 

Czyli ogólnie rzecz biorąc płyta nie jest zła, Anette daje radę, a jak nie daje, to Marco jej pomaga. Tylko zdarzają się kawałki, których po prostu nie jestem w stanie słuchać. Na poprzednich albumach NW czegoś takiego nie było. I na IM też nie.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nic a nic nie mam do Anette choć uważam że ten album akurat jest najsłabszy do wcale nie jest słaby.Meadows of Heaven, The Islander,Whoever Brings the Night,Amaranth i Sahara są przeze mnie bardzo lubię a szczerze nienawidzę słuchać For The Heart I Once Had i Evy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

gdy zaczynałam swoją przygodę z NW, już trochę czasu minęło od premiery DPP, także traktowałam go jak zwykły album, taki jak inne, jednak wyobrażam sobie, jakim ciosem musiała być ta zmiana brzmienia dla fanów zespołu jeszcze za czasów Tarji. Nightwish - przynajmniej w moim odczuciu - na DPP diametralnie zmienił sposób grania. Tak odebrały to moje uszy na samym początku, potem to już była tylko kwestia przyzwyczajenia. i zauważyłam też, że często nielubiane przez innych utwory ja polubiłam jako pierwsze - For The Heart I Once Had czy Cadence of Her Last Breath. prawdą jest też, że wtedy zbyt nie zagłębiałam się w tekstowe czy uczuciowe aspekty ich piosenek, może to dlatego, bo teraz, a w zasadzie już od dawna, moim zdecydowanym faworytem jest The Poet And The Pendulum, które startuje nawet do miana mojej najnaj piosenki z całego nightwishowego repertuaru. :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Płyta która z AFF mogłaby walczyć o miano najsłabszej w dorobku NW. Największą wadą tego albumu jest niedopracowanie. Zaczynamy od Poety i wahadła który udaje 14-minutowego mamuta, a gdy mu się przysłuchać wychodzi nam twór zbudowany z kilku mniejszych niemających ze sobą wspólnej cechy utworów. BBB i Amaranth nie trzeba tłumaczyć- zwłaszcza ten pierwszy z bitem rodem z wiejskiej potańcówy. Cadence- tutaj ujawnia się kolejny grzech tego albumu czyli tragiczne gitary. MPG- chyba utwór najdobitniej pokazujący klęskę tego albumu- zespół sobie- orkiestra sobie, nic ze sobą nie współgra. Eva czyli prosty akompaniament Tuo i tragiczna solówka Emppu, For The Heart I Once Head- tutaj waćpan Vourinen zabiera nas do kolorowej Brazylii, a dlaczego tam? Ponieważ początkowa zagrywka świetnie nadawała by się do czołówki brazylijskiej telenoweli. Ups ominąłem dwa utwory: Sahara sympatyczny wstęp jednak końcówka to zapętlony ten sam wers: ajajajaj jak długo można, WBtN- najlepszy kawałek pod względem gitar ale to tylko świadczy o poziomie całego albumu. Wyspiarz- całkiem fajny kawałek, szkoda tylko że zrzynka z twórczości Blackmore's Night . Last of the Wilds: lubię Cię, ale drugim Moondance nie zostaniesz. Potem najlepszy kawałek czyli 7 days w tym wielki plus za ciekawy mostek, no i na koniec Niebiańskie łąki z pasującym jak pięść do oka chórem gospel.

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Girdunie :), ładnie przedstawiłeś wszystkie obiegowe opinie, które są bez specjalnego myślenia powtarzane co rusz przez większość fanów słynących z obiektywnego podejścia do muzyki. Wierzę, że to także Twoje zdanie i wielu innych.

A dla mnie z perspektywy fana NW, nie krytyka:

 

TPTP bardzo się składa w całość i gdyby nie ten tekst to nie miałbym nic temu utworowi do zarzucenia.

 

BBB i Kwiatek ciężko się nie zgodzić.

 

Cadence podoba mi się intro, a reszta to już nie nawet gitary tylko zapatrzenie na amerykańskie "rockowe" granie. I jeśli tylko ktoś mocniej lubuje się w Evanescencach czy inncyh We Are The Fallenach to raczej mocna pozycja.

 

MPG - wiem, że zjechane na każdą stronę, ale to jeden z ulubionych moich kawałków na DPP. Czytając tekst ciężko spodziewać się innej muzyki, tutaj wszystko współgra i buczy. IMO.

 

Eva- nie podoba mi się.

 

Sahara - uwielbiam. I ta końcówka jak dla mnie mogłaby lecieć z 5 minut. DT też potrafią przez wiele minut zapętlić jeden motyw i podobno to nawet świadczy o wielkości ich albumów. ;) Tylko, że mając łatgę progresywny tzreba to robić w symphonic to nie ma sensu?

 

WBTN - podoba mi się. Ciężko się czepiać.

 

FTHIOH - jedna z ładniejszych melodii jaką Tuomas stworzył imo, szkoda że tak brzydko opakowana.

 

TI,LoTW - też cieżko sie na siłę czepiać. Dzięki pierwszemu mamy najlepszy klip zespołu, a drugi Moondancem nie bedzie, ale chyba nie probował.

 

Wilki -przereklamowane moim zdaniem i nigdy się do nich nie przekonam. Nie podobają mi się. Tyle było mowy o niepasujących elementach w innych kawałkach, nagle 7dttw to podobno najlepszy numer , w którym zwrotki sobie, refreny sobie, potem Anette wyskakuje jak Filip i wyje, do czego to pasuje i z czym się łączy?

Jak dla mnie jedyną mocną strona tego utworu jest końcówka. I tylko tyle.

 

MoH - podoba mi się. Chór gospel, nowość w twórczości więc i słuchaczom może "nie pasować" do niczego.

 

Ta są moje odczucia jako fana zespołu. Nie zmienia to faktu, że zestawieniu z pozostałymi albuami całość nawet przy lepszych momentach wypada blado.

Żałuję tylko, że Anecie było dane zaśpiewać tylko na jednej dobrej płycie, bo czuję że jeszcze wiele by mogła pokazać. A na DPP właściwie nie pokazała nic.

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

wszystkie obiegowe opinie, które są bez specjalnego myślenia powtarzane co rusz przez większość fanów słynących z obiektywnego podejścia do muzyki.

 

Ja znam też inne obiegowe ;) i nie tylko z jednego miejsca w sieci, zresztą płyta jest o wiele lepiej przyjmowana za granicą niż w Polsce ;).To co można zauważyć to tą płytę zjechała część fanów ale co znamienne, w większości nie zjechała jej główna krytyka i prasa.

 

Wlaściwie media i prasa ciepło ją przyjeły i to zazwyczaj ta najbardziej prestiżowe i znaczące tytuły jak Kerrang, główny Metal Hammer, u nas Teraz Rock i wiele innych gazet i portali. Taka ciekawostka, śmieszny fakt MH polski (który jest słabiutki notabene). Będąc tubą propgandową metalmindu programowo słabo oceniał wszystko od konkurencyjnej wytwórni czyli Mystica a swoje tytuły oczywiście na maxa promując, mimo że często nie zasługiwały. Nie zjechał tej płyty bo według recenzenta nie sposób nie docenić ;).Także ogólnie ciepłe przyjęcie miało DPP, natomiast wsród fanów lepsze za granicą niż w Polsce.

 

Tacy ludzie - których osobiście cenię - jak Kaczkowski, Weiss, Chachlowski czy Skarżyński o płycie mieli zdanie pozytywne, to część fanów odpowiada za niektóre obiegowe opinie.

 

Oczywiście płyta jest słabsza niż IM czy Once ale na pewno nie zasługuje na steki pomyj i absurdalnych zarzutów które są nieraz pod jej adresem wysuwane.

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Uwielbiam DPP ale Tuomas z Master Passion Greed przesadził fakt ja Marcela tez nienawidzę ale to było nie na miejscu..

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nienawidzisz?! Mocne słowo o.O Za co??

Share this post


Link to post
Share on other sites

Za to że namieszał Tarji w głowie jak z nim nie była to była inna :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

A skąd ty niby masz takie dokładne informacje? :P

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Morderczyni

"Cadence...". Zarówno wersja Marco, jak i wersja Anette wydaje mi się być sztuczna. Jeden z niewielu utworów, którego nigdy nie słucham.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja was zadziwię i powiem, że lubię ten album, na pewno bardziej niż Wishmaster i Oceanborn. Mogę nawet zrecenzować traki, jeden po drugim (po swojskiemu, ale zawsze coś ;)):

 

1. The Poet and the Pendulum - prawie 14-minutowy najtłiszowski gigant, najlepszy twór na płycie. Nie mam pojęcia czy to podróbka "GLS" z Once czy jak - według mnie jest to utwór o wiele lepszy (zabijecie mnie za to, tak wiem, jednak "GLS" specjalnie nie przypadło mi do gustu). Kompozycja dosyć chaotyczna jednak bardzo mi się to podoba, szczególnie fragment "Dark Passion Play" z Marco na wokalu - 10/10

2. Bye, Bye Beautiful - jeden z potworków tej płyty. Popowe brzmienie sprawia, że utwór to istne "Wish I Had an Angel 2.0", do tego teledysk o którym nawet się nie będę wypowiadał... 6,5/10

3. Amaranth - przyjemny klimat, miłe dla ucha, skoczna melodia i łatwy tekst - oto rola singla. 8/10

4. Cadence of Her Last Breath - ciężki oddech... Klawisze... Bębny... i gitara. Jednak z tym ostatnim się nie zgodzę - gitara nie gra tak jak powinna. Twór ten jest pseudo thrashowy za to nadrabia głosem Olzon, która wczuwa się w tekst. Jednym słowem miała wyjść piękna, a powstała bestia... Z dobrym głosem ;) 5,5/10

5. Master Passion Greed - kolejny pesudo-thrash. Tym razem na wokalu stoi Marco i chórki. Twór chaotyczny, nie jest spójny i brak tu jakiejkolwiek linii melodycznej, jednak do potrzepania głową jest idealny ;) Ogółem 0% najtłisza w najtłiszu... Ale jak na ironię bardzo przypadł mi do gustu. 7/10

6. Eva - piękna ballada, mająca na celu zilustrowanie głosu nowej wokalistki, do tego poruszający tekst i dość dobra solówka. 8/10

7. Sahara - jeden z lepszych utworów na płycie. Ciekawa koncepcja, orientalne brzmienie i dobra aranżacja. Jedyna wada to długość. Nasza pustynia mogłaby być trochę krótsza. 8,5/10

8. Whoever Brings the Night - druga (zaraz po TP&TP) najlepsza kompozycja na albumie. Klimat jest mroczny, gitara wychodzi tu na prowadzenie i pod koniec szaleje w rękach Emppu. Niesamowite wrażenie robią na mnie chóry i uderzenia o tory- wszystko to daje powiew świeżości w porównaniu do poprzednich dzieł z płyty. 10/10

9. For the Heart I Once Had - bardzo poruszył mnie tu głos Anette, która wylała maksimum swych emocji. Zwolnienie tempa pod koniec, gdzie zostaje jedynie wokal Olzon i motyw klawiszowy sprawia, że po ciele przebiega mi dreszcz. Jest to jak dla mnie kulminacyjny moment utworu. Wadą jest tu riff z samego początku - nie pasuje mi w tym miejscu, natomiast w głębi piosenki mi on całkowicie nie przeszkadza. Naciągane 8,5/10

10. The Islander - druga ballada. Jest o wiele lepsza od kompozycji nr 6. Nie brakuje mi tu nic - Nightwish w 100%. - 9/10

11. Last of the Wilds - piszczałki Troya robią za dwóch i komponują się magicznie w tle całej reszty. Fascynujący utwór, zupełna nowość w twórczości zespołu - 8/10

12. 7 Days to the Wolves - taaak... To jedna z piosenek na DPP, które męczę non-stop (zaraz obok traku 1 i 8). Moja trzecia ulubiona kompozycja na tym albumie. Powiew świeżości w postaci połączenia wokalu Marco i Anette. Bębny i gitara w środku są po prostu majstersztykiem. Pod koniec riff leci tym samym tempem, a Jukka przyspiesza na perkusji zmieniając całkowicie klimat + dołączają się chóry i zmienia się aranżacja orkiestry. Geniusz. 10/10

13. Meadows of Heaven - trzecia ballada na DPP. Utwór magiczny, przenoszący nas ciepłym głosem Anette w krainę wyobraźni, fantazji i dzieciństwa. Pod koniec dołącza się chór gospel, a Olzon śpiewa pełną piersią. 8/10

 

+

 

14. The Escapist (bonus track) - piękny motyw otwierający utwór i... Bum! Nightwish wybucha pełną piersią. Wolne tempo przeplata się z szybszym, co wypada całkiem dobrze. Pod koniec gitara wieńczy dzieło ostrymi riffami w tle orkiestry. 8,5/10

15. While Your Lips Are Still Red (bonus track) - oficjalnie nie-najtłiszowski numer (bo wyprodukowany wyłącznie przez Holopainen i Hietalę), ale bym był dumny gdyby zamienił się miejscem z "Evą". Marco pięknie wczuwa się w klimat i całość tworzy magiczną otoczkę Nightwsha. 9/10

16. Eramaan Viimeinen (bonus track) = Last of the Wilds z pieknym tekstem, punkcik za wokal z którym ten utwór brzmi lepiej 8,5/10.

 

Ocena łączna ~ 8/10

 

"Recenzja" całkowicie subiektywna :)

 

Pozdrawiam hejterów DPP, gdyż się całkowicie z nimi nie zgadzam :)

  • Like 5

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tutankhamen- zgodzę się z Tobą całkowicie. Nic dodać nic ująć. Bardzo cenię sobie DPP, bardziej niż Once oraz Oceanborn. Poza tym utwory z tej płyty przesłuchałam jako pierwsze podczas odkrywania NW i wywołują one u mnie miłe wspomnienia :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja się kompletnie nie zgadzam, ale cieszy mnie tak rozbudowana wypowiedź. Gusta są różne. Mnie się ta płyta wcale nie podoba, ale fajnie poczytać też pochwały na jej temat ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Również mam inne odczucia jak Sebastian, ale rozumiem gusta mamy różne i dobrze. Zresztą jak jakiś utwór czy płyta wprowadzi w akceptowany klimat to darzy się go wielkim sentymentem. DPP jest najsłabszą płytą NW co nie równa się z tym że najgorszą;) The Poet and the Pendulum to mój z niej faworyt. Jakby nie śpiewała tam Anetka....ale chyba się już powtórzyłam:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jakby nie śpiewała tam Anetka....ale chyba się już powtórzyłam:)

 

Nie udawajmy, że Anette ma aż tak nieznośny głos, no bez przesady :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.